bezcenna ziemia
Krótka historia o długim roku
- bezcenna ziemia
- Odsłony: 2740
Krótka historia o długim roku
wkład gościnny autorstwa Holgera Freymanna
Rok temu dzisiaj nastąpiła duża zmiana i nowy początek. Tom (Thomas) Rublack, do tej pory upoważniony sygnatariusz i druga ręka w ENO, zmienił strony i został rzucony na głęboką wodę dużej, złożonej administracji z tyloma nowymi zadaniami. Oznaczało to również dla mnie nowy początek, ponieważ był moim nowym szefem ze skutkiem natychmiastowym. Ale najpierw najważniejsze...
recenzja
Znam Toma Rublacka od bardzo dawna, jako kierownika ENO, jako dyrektora zarządzającego Flugplatz Rothenburg / Görlitz GmbH, jako towarzysza, z którym mam przyjazne stosunki. Osobiście świetny facet, kompetentny i dociekliwy, miły, współczujący, słuchający, praktyczny, ambitny i pracowity. Odważyć się na coś nowego z wystarczającym doświadczeniem życiowym i zawodowym i przetrwać to. I tak wszyscy namawialiśmy go, aby 1 czerwca 2020 roku objął kierownictwo Oddziału III w Starostwie Powiatowym. Dobrze wiedząc, z jakim herkulesowym zadaniem musi się zmierzyć.
Bycie szefem ponad 340 pracowników z dnia na dzień to oprócz wielu nowych zadań i obszarów tematycznych (agencja ochrony środowiska, agencja nadzoru budowlanego, agencja ds. geodezyjnej i scalania gruntów, a także agencji regulacyjnej i drogowej) już samo w sobie jest wyzwaniem; Ale był też jeden kryzys po drugim: koronawirus, ASF, korniki; Ogromne zadania, takie jak zmiany strukturalne, transport publiczny, składowanie odpadów nuklearnych, łącza szerokopasmowe… lista wydaje się nie mieć końca i jest (była) uzupełniana każdego dnia. Nowością było także istnienie na scenie politycznej w radzie dzielnicy, w komisjach i suwerenna reprezentacja całego powiatu na zewnątrz. Naprawdę nie jest to łatwy sposób. A etapy i podium to naprawdę nie jego bajka. Ale nie da się tego uniknąć.
O wzrastaniu i stawaniu się
Ale przebił się przez to, naprawdę stracił pióra (i nerwy) i wyhodował nowe skrzydła. Zadania stawiały mu wyzwania i kształtowały go. Tom zawsze słuchał, tworzył własny obraz, czasami zagłębiał się zbyt głęboko, kładł zbyt wiele na stole, ale to też część tego. „Nauka przez działanie” mu się opłaciło. Często na granicy wydolności, ale dał radę, nawet jeśli był (i jest) dość wyczerpany. Już bardziej kapitan niż sternik, a jednak pozostał takim, jakim go znam i cenię.
Dziś nie wyobrażam sobie już bez niego pracy. Myślę, że byliśmy i jesteśmy zgranym zespołem, uzupełniamy się, możemy sobie ufać, mówimy tym samym językiem, ale różnymi tonami, motywujemy się i rzucamy sobie wyzwania. Pomimo szefa na wysokości oczu i ze sobą. Nadal oboje musimy bardzo aktywnie pracować nad równowagą między życiem zawodowym a prywatnym (rodzina jest tak ważna!), zwracać większą uwagę na swoje zdrowie, lepiej wykorzystywać nasze siły i bardziej rozkładać zadania. Ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Dzięki za wspólny czas. I naprawdę nie mogę się doczekać następnych kilku lat z nim. Mamy jeszcze wiele do zrobienia!
Dziękujemy za ocenę tego wpisu.